Aerograf, czyli malowanie powietrzem
Krzysztof Sikora
W czasach PRL-u aerograf był dla zdecydowanej większości hobbystów zajmujących się budową plastikowych modeli nieosiągalnym marzeniem. Szczęśliwcy, którzy go mieli, wchodzili w jego posiadanie albo na drodze wymiany z modelarzami z za wschodniej granicy - słynny A-2, albo dzięki rodzinie "na Zachodzie". Byli też i tacy, którzy potrafili sobie sami skonstruować aerograf (o takim prostym narzędziu pisaliśmy jakiś czas temu na łamach mR). Dzisiaj mamy zupełnie inną sytuację - oferta handlowa aerografów jest spora, a problem polega na wybraniu dla siebie tego właściwego.
Zanim poczynimy starania w tym kierunku, musimy sobie uświadomić, wydawałoby się bardzo oczywistą prawdę: żaden aerograf na świecie nie pomaluje nam naszego modelu sam. Wejście w posiadanie aerografu jeszcze niczego nie załatwia. Potrzebne są jeszcze dwa elementy składowe do jego prawidłowego i satysfakcjonującego użytkowania: doświadczenie i tzw. "dmuchawka", czyli kompresor. Zdobycie tego drugiego składnika jest dużo łatwiejsze, chociaż wiąże się z pewnymi kosztami. Wielu modelarzy buduje sobie we własnym zakresie "dmuchawkę" - i te są najlepsze. Ale co mają zrobić ci, którzy nie mają takich możliwości? Najlepiej byłoby znać kogoś doświadczonego w budowie kompresorów domowym sposobem i porozumieć się w tej sprawie. Innym sposobem zdobycia kompresora jest jego kupno w sklepie modelarskim - oferta jest też dość spora, i trzeba się dobrze zastanowić (czytaj: poradzić bardziej doświadczonych i zaufanych kolegów), zanim zdecydujemy się na wydanie kilkuset zł. Odradzam używania zbiorników ze sprężonym gazem. W jednym z odcinków cyklu o narzędziach, omówiliśmy wykonanie bardzo dobrego kompresora, zbudowanego z części dostępnych na rynku.
Gorzej jest z tą pierwszą składową konieczną do zadawalającego użytkowania aerografu - z doświadczeniem. Tego nie kupimy w żadnym sklepie, a bardziej zaawansowani koledzy mogą nam jedynie uchylić furtkę prowadzącą do dobrego malowania aerografem, ale otworzyć ją musimy sami. Wymaga to niestety wiele czasu – wielu prób, poczynając od "malowania" wodą, czyli prób manualnych z czystą wodą w zbiorniku aerografu i testowaniu strumienia pod różnymi ciśnieniami.
To tyle tytułem wstępu, a teraz konkrety. Jedną z najlepszych firm produkujących aerografy jest amerykański producent - firma Paasche (www.paascheairbrush.com), a jej produkty można bez problemów zakupić w naszych sklepach modelarskich lub u dystrybutora. Dostępne są dwa typy aerografów:
- pojedynczego działania - serie H i HS,
- dwufunkcyjne - serii V, VL i VLS (z podseriami).
Aerografy jednofunkcyjne (pojedynczego działania) funkcjonują w ten sposób, że po naciśnięciu spustu (dźwigni zaworu) wraz z napływającym powietrzem "zabierana" jest farba ze zbiorniczka dołączonego do naszego pistoletu natryskowego (aerografu). Im mocniej będziemy naciskać na dźwignię, tym więcej powietrza i farby będzie wylatywać z dyszy aerografu.
Aerografy dwufunkcyjne (wg mnie bardziej przyjazne do celów modelarskich) działają nieco inaczej. W ich przypadku naciśnięcie na spust wywołuje przepływ strumienia sprężonego powietrza, a dopiero odciągnięcie do tytułu (do siebie) wywołuje przepływ farby - im większy przepływ powietrza i większe odciągnięcie dźwigni do tyłu, tym więcej farby będzie podawać aerograf. Dlaczego dwufunkcyjny aerograf jest lepszy? Zmniejsza on możliwość niespodziewanego "plucia" farbą, którego przyczyn może być co najmniej kilka: od złego rozmieszania farby, po zanieczyszczenia kompresora, czy dyszy aerografu.
Podstawowy aerograf z dwufunkcyjnym działaniem z serii V, zaopatrzony jest w dwie dysze VA-1 do cieczy rzadkich oraz VA-2 do cieczy lekkich i średnich. Odpowiadają im igły VN-1 i VN-2. I te 4 elementy, oprócz oczywiście dźwigni, mają wpływ na efekt końcowy naszego malowania, ale nie decydują bezpośrednio o polu powierzchni pokrywanej za pomocą aerografu. Wielkość ta zależna jest od odległości czubka aerografu od malowanej powierzchni. Im bliżej będziemy mieli do malowanego obiektu, tym strumień farby będzie węższy i linia lub punkt będzie miał mniejszą szerokość lub wielkość. Aby uzyskać linię cienką lub np. plamki na kadłubie i usterzeniu samolotu w skali 1/72, typowe dla kamuflaży Luftwaffe, w przypadku Paasche V (i większości innych typów) należy czubek aerografu zbliżyć nawet do odległości poniżej 1 cm od malowanej powierzchni, i po wciśnięciu spustu (uruchomieniu przepływu powietrza) bardzo delikatnie przesuwać spust do tyłu, aby podawać małą ilość farby, uzyskując zamierzony efekt. Jeśli chcemy otrzymać strumień farby średniej szerokości, typowy dla malowanych powierzchni modeli w 1/48 i większych w 1/72, musimy trzymać aerograf w odległości ok. 10 cm. Malowanie z "wolnej ręki" nie jest łatwe i wymaga ćwiczeń.
Prostsze jest nakładanie farby aerografem z użyciem masek. Za maskę może posłużyć wiele rzeczy - od profesjonalnej taśmy maskującej Tamiya (w różnych szerokościach), poprzez "maskole" aż do zwykłego papieru. Pamiętać trzeba jednak o podstawowej regule malowania z użyciem masek - zawsze rozpoczynamy nakładanie farby od maski, a po chwili płynnym ruchem przenosimy aerograf nad powierzchnię modelu, i kończymy rozpylanie strumienia farby również na masce. Jeśli nakładamy końcowy werniks (lakier bezbarwny), to też musimy rozpocząć rozpylanie farby poza modelem, aby zapobiec przypadkowemu "plunięciu".
Ja maluję prawą ręką a na lewej mam jednorazową rękawiczkę z materiału lub folii, w której albo trzymam model, albo przedmiot, do którego model jest przymocowany na czas malowania, lub na którym stoi. Wówczas rozpoczynam rozpylanie na ową rękawiczkę (!), z której płynnym ruchem przechodzę na powierzchnię modelu.
Ale wróćmy do Paasche. Należy jeszcze wspomnieć o ciśnieniu podawanego z kompresora powietrza. Jeśli będzie ono zbyt duże, to na powierzchni pojawi się "kasza" i w powietrzu unosić się będą opary farby. Jeśli będzie z kolei za małe to aerograf zamienić się może w "plujkę". Instrukcja modelu V zaleca ciśnienia od 1,4 do 2,4 atm. Ja stosuję ciśnienie ok. 20 PSI, czyli ok. 1,5 bara, albo jeszcze inaczej ok. 150 kPa, a więc nieco powyżej 1,4 atm; w wyjątkowych przypadkach 2,0 atm - w zależności od użytej farby. No właśnie - jakiej farby?
Farba przed wlaniem do zbiorniczka aerografu powinna być rozcieńczona. I tutaj też nie mamy prostej odpowiedzi na pytanie: "Jak bardzo rozcieńczona?". Generalnie przyjęło się mówić, że farba powinna mieć konsystencję mleka, niezależnie od tego czy to akryl czy emalia. I wg mnie to jest dobre odniesienie, jednakże żaden przepis, żadna podpowiedź nie zastąpi nam w pełni własnego doświadczenia. Ponieważ od czegoś trzeba zacząć, więc na początek niech to będą wskazówki z instrukcji producenta dołączonej do zakupionego aerografu (lub z jego strony internetowej).
Po wcześniejszych doświadczeniach z aerografami firm Sogolle, Revell i Aztec, zdecydowałem się na zakup aerografu Paasche Double Action Type "V" i z przyjemnością stwierdzam, że jest to w moim przypadku właściwe narzędzie do malowania głównie modeli w skalach 1/48 i coraz rzadziej w 1/72 (biorąc pod uwagę stosunek ceny do możliwości).